Dziś post nieco inny, niż wszystkie, bo bardziej personalny. Chciałabym się podzielić z Wami kilkoma faktami ze swojego życia zarówno zawodowego, jak i prywatnego.
Gdy byłam mała trenowałam taniec towarzyski, siatkówkę oraz chodziłam na balet. Mam wrażenie, że z tańcem towarzyskim każdy kiedyś miał mniejszy lub większy epizod w swoim życiu. Nie pamiętam, ile lat tańczyłam, myślę, że 2-4. Pamiętam, że zdobyłam pierwszą klasę taneczną "E". Przygoda zakończyła się po obozie, z którego musieli mnie odebrać rodzice, bo jako dziecko uznałam, że opiekunowie są skrajnie nieodpowiedzialni. Oprócz tego, byłam wielce zaskoczona, że muszę spać w namiocie bez podłogi :).
Potem nastała era baletu - kiedy firma, która prowadziła tańce w szkole po głośnym obozie przestała prowadzić zajęcia w mojej placówce, przyszła kolejna, która również ogłaszała się jako "tańce". Okazało się, że są to zajęcia baletowe i to bardzo restrykcyjne. Wymagane były baletki (które wtedy mama sprowadzała mi z Niemiec) oraz body, które kupiła mi babcia... było czarne i koronkowe, takie raczej dla eleganckiej kobiety, niż dla 9 letniej dziewczynki :D
Na SKS poszłam, kiedy przymusowo zostałam przeniesiona do innej szkoły (byłam grzeczna, I promise!) ze względu na przekształcenie szkoły w gimnazjum. Zrezygnowałam po kilku miesiącach, bo mi mocno dokuczano - w poprzedniej szkole wf to były dosłownie zabawy i bieganie, nie znałam żadnych podstaw, a dzieci w nowej szkole były już zaawansowane.
Jestem w trakcie prawka. Zakończyłam już kurs i jazdy, i czekam na egzamin. Cóż, nie było to dla mnie proste. Nigdy nie planowałam zdobywać tego uprawnienia, chociaż skrycie o nim marzyłam. Nie interesowałam się znakami, samochodem. Wielki szok przeżyłam na wykładach i pierwszej jeździe, kiedy odkryłam, że istnieje sprzęgło, do czego ono służy, że maski samochodu nie otwiera się najmniejszym pedałem, a z ronda wyjeżdża się wybranym przez siebie zjazdem, a nie po okrążeniu całego... :)
Po 9,5 roku pracy jako wychowawca przedszkolny straciłam pasję i "zmieniłam branżę". Wypaliłam się totalnie, więc cztery miesiące temu odeszłam z przedszkola. Nie planuję do niego wracać. Kiedy rozeszła się wieść, że zawodowo jestem "wolna" posypały się propozycje z przedszkoli w moim mieście, bym podjęła pracę jako wychowawca lub nauczyciel j.angielskiego. Choć stawki były kuszące, nie przyjęłam żadnej propozycji. Nie chcę wracać do przedszkola.
W kilka dni otworzyłam swoją szkołę językową. DG prowadziłam już od września, we własnej sypialni. Kupiłam większy dywan i poduszki do siedzenia i to byłoby na tyle. Chętnych było więcej, niż się spodziewałam. W kilka godzin zamknęłam zapisy z maksymalną liczbą dzieci. Po 2 miesiącach od odejścia z przedszkola w tydzień znalazłam lokal do wynajęcia, Po czym z pomocą rodziny i przyjaciół doprowadziliśmy go do porządku między Bożym Narodzeniem a Sylwestrem. Z jedną przyjaciółką pomalowałam ściany, siostra ze szwagrem skręcili meble, kuzynka pomogła w malowaniu dekoracji, z drugą przyjaciółką przewiozłyśmy i rozpakowałyśmy wszystkie rzeczy, a mama i kolejna przyjaciółka pomogły w sprzątaniu. I tak funkcjonuje od stycznia, mam 75 uczniów, piękną szkołę, spokojną głowę i pełne serce <3.
Blogowanie zaczęłam od prowadzenia bloga kosmetycznego. No dobra, przynajmniej to bardziej poważne blogowanie od tego właśnie się zaczęło. Wcześniej, jak chyba każda nastolatka niegdyś miałam bloga na Onecie, wordpressie i photoblog. Wracając do kosmetyków: ten blog miał mi służyć do pozyskiwania... darmowych produktów. Tak to rozumiałam zakładając go. Z czasem okazało się, że nie jest to takie łatwe, więc bardzo mocno nad nim pracowałam i tak wkręciłam się w tematy pielęgnacji skóry, w malowanie paznokci, że zostało mi to do dziś. Były to mniej więcej czasy studiów i pierwszego przedszkola, więc kiedy rozpoczęłam pracę w moim drugim przedszkolu, które było zupełnie inne, dawało więcej możliwości, bardziej wkręciłam się w bloga edukacyjnego, a poprzedniego przejęła moja siostra, która pasjonuje się kosmetykami z nieco innej, bo technicznej strony. Muszę przyznać, że to właśnie społeczność blogów kosmetycznych miała ogromny wpływ na powstanie małe duże. Nie wiem, czy wiecie, ale są specjalne konferencje dla blogerów kosmetycznych, na których za darmo otrzymuje się ogromną wiedzę nt. SEO, identyfikacji wizualnej, zdjęć, uczestnicząc w prelekcjach i warsztatach praktycznych.
Zaskoczyłam Was czymś? :)
Pozdrawiam,
Monika
Wpis powstał w ramach 10. akcji "High 5! Przybij piątkę!", w której razem ze mną biorą udział moje niesamowite koleżanki.